wtorek, 22 marca 2011
Wiersze Tupaca Shakura po polsku... 2PAC poezja
„Gdzie jest wola...”
Jest droga
Poszukiwania i odkrywania
Lepszego dnia
Gdzie dobre serce
Jest wszystkim czego ci trzeba
By wyrastać ponad
I zwyciężać
Gdzie młode umysły rosną
Szanując siebie nawzajem
Na podstawie uczynków
Nie koloru skóry
Gdy czasy są ponure
Powtarzaj za mną
„Gdzie jest wola
jest i droga!”
Łzy nastoletniej matki.
Dziecka właśnie wyrosło z mleka
Kupuje sobie złoto co dwa tygodnie
Dziecko właśnie wyrosło z pampersów
Kupuje ciuchy dla nowej dziewczyny
Dziecko właśnie wyszło z kuracji
Prosisz o pieniądze dla dziecka
Tatuś właśnie wybiegł przez drzwi.
Czy widzisz dumę w panterze.
Jak błyszczy w chwale i łasce
Pokonując przeszkody na drodze
Rozwoju grupy swej
Czy widzisz dumę w panterze
Jak sama swe młode karmi
Ziarno musi rosnąć mimo tego
Że zasiane w kamieniu zostało
Czy nie widzisz dumy w panterze
Jak tworzą całość jedną
Ten kwiat rozkwita jasnością
Że słońca przyćmiewa promienie.
Rzeka , która płynie wiecznie.
Rzeka płynie wiecznie
Tak długo jak ból istnieje
Rzeka płynie wiecznie
Jak wielki może być uśmiech tak
Rzeka płynąć będzie wiecznie
A tak długo jak będziesz ze mną
Przeprawimy się przez tę rzekę wspólnie
„Rozdzierasz nas!!!”
Łączyła nas więź i byliśmy zlani w jedno
Ale jak tylko tych dwoje cię odepchnęło
Jeden stał się słaby i objął cię
I teraz rozdzierasz nas
Straszliwe uczucie beznadziejności
Ogromny ból zagościł w mym sercu
Wizja nieba blednie
I zaczyna się koszmar samotności
Pokonałeś mojego bohatera
A teraz co ja mogę zrobić
Patrzeć jak nas niszczysz
A nasza miłość się w końcu skończyła
Wiem , że jest bardzo źle
Czuję to w moim sercu
Dostałeś się do kręgu
Teraz nas rozdzierasz!!!!!!!
Bohater – Heroina
Bez tytułu.
Radość jest pokonywana przez ból
Noc jest pokonywana przez brzask
A miłość - wciąż taka sama
Gdy upada bohater.
Wszystkie bajki zostają rozwiane
Mity padają a ból się zwiększa
Największy z bólów odkryty
Uczyłaś mnie by być silnym
Czuję się zmieszany widząc jak jesteś słaba
Mówiłaś, że nie wolno się poddawać
To boli, gdy widzę ciebie jak witasz klęskę
Kiedy twój bohater upada razem z nim spadają gwiazdy
Przyszłość zapada się
Bez mojego bohatera
Sam muszę radzić sobie ze smutkiem
Serce przestaje pracować
A dusza nie jest szczęśliwa
Co należy robić
Kiedy bohater upada.
Albo moja dusza.
Twoja dusza albo pomoc rządu
Jestem osiemnastolatkiem w kraju bez przyszłości
Dla młodego czarnego bez nałogów z marzeniami
W zamian za to daję wam ultimatum
Drzewo genealogiczne.
Z różnych drzew
Nie oznacza , że
nie jesteśmy stworzeni równi
Czy prawdziwe piękno jest w drzewie
Czy w wielkim lesie , w którym oddycha
Drzewo musi walczyć o pożywienie
Ze złymi chwastami
Widzę piękno w drzewie
Które rośnie wbrew wszystkiemu
Kwitnie w ciemności
I daje życie obiecującym strączkom
Byłem drzewem , które wyrosło z chwastów
Ale nie było mi przeznaczone
Czuć wstydu , jedynie dumę
Z mojego rozrastającego się drzewa genealogicznego
Pomoc rządu czy moja dusza.
Prosiła myśliwego polującego na pantery
O trochę mięsa
Wszystkie dzieciaki, które nie ukończyły szkoły nie są tępe
Wszyscy bezrobotni nie są leniwi
Często są takie dni, że jestem głodny
Ale wolałbym być głodny i bezdomny
Niż oddać duszę amerykańskiemu rządowi
Gwiazda , która spadła.
Tego , co robisz
Zamiast tego wolą raczej
Ośmieszyć cię
Kiedy stajesz się słaby
Chcą patrzeć
Jak gaśniesz
Jak migocze światło gwiazdy
Jak mogliby zrozumieć coś tak zawiłego
Jak bycie kochanym przez tak wielu , tacy bliscy ,
że chcieliby oglądać twoje martwe ciało
Nie można zmienić szlaku
Ignorancji , który wytyczyli
By mój lud zapomniał
O tym , co robili przez tak długi czas
By wszyscy po prostu zapomnieli i żyli dalej
Za to kim jesteś zawsze cię kochałem
A teraz opłakuję gwiazdę , która spadła
Słońce i księżyc.
Ciepłe dla wielu dla innych grzejące zbyt wiele
Im bardziej jesteś potrzebna tym jaśniej świecąca
Gdy patrzy się zbyt długo blaskiem oślepiająca
Oczy śmiertelników zapowiadają przeznaczenia
Spełnienie
Nie chcą patrzeć jak zachodzisz choć księżyca czas
Nadchodzi
Dla Pani Hawkins.
Która straciła syna dla rasistowskiego społeczeństwa
Nie chce obrażać porządnych dusz
Tylko te rasistowskie psy , które mnie kłamały
Kultura amerykańska nękana nocami
Takimi jak ta , której został zabity Yusef
Gdyby było inaczej , byłaby to robota
Furiata ale ten biały morderca był po prostu uparty
Jednak Pani Hawkins! Jakem jest panterą
Z krwią Malcolma w żyłach mych
Ameryka nigdy nie zazna spokoju
Jeśli Yusefa spotkała daremna śmierć!
Po prostu oddech wolności.
Twoją duszę złamać chcieli
Nakazali eksterminację
Tych , którzy nie poddawali się kontroli
To co cię spotkało było gorsze
Niż gdyby cię od razu zabili
Wrzucili cię do klatki jak zwierzę
I na twoją powolną śmierć patrzyli
Gdy zaczerpniesz swój pierwszy oddech wolności
Tego dnia , kiedy wolnym człowiekiem się staniesz
Unieś dumnie swoją królewską brew
Od tej pory twój los w rękach Boga pozostanie
Wielu życie oddało za to ,
by nadszedł kiedyś taki dzień ,
w którym rządzące demony w Pretorii
zapłacą za zbrodnie swe
W dniu mojej śmierci.
Gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
Mam nadzieję , że umrę za sprawę
Lub za wiarę , dla której chciałem żyć
Umrę przed czasem
Ponieważ czuję otchłań cienia
Tak wiele chciałem osiągnąć
Zanim sięgnę po śmierć
Zmierzyłem się z możliwością
I starłem ostatnią łzę z oczu
Kochałem wszystkich , którzy dobrze czynili
W dniu mojej śmierci
Więc żegnam.
Ale zdecydowałem , że pójdę za głosem serca i umysł
Zostawię
Jeśli będę czuł ból to wiem przynajmniej , że wszystko
Z siebie dam
Lepiej jest kochać i stracić miłość niż nie kochać wcale
Rano gdy się obudzę może uśmiechnę się może zapłaczę
Lecz najpierw muszę powiedzieć żegnam tym z mojej
Przeszłości , których nie zobaczę
Koszmary.
Sensu życia poszukując
Ci z mniejszym szczęściem walczą z przeciwieństwami
Bogaci i silni zawsze dominują
Błędy popełnione zostaną wybaczone
Jesteśmy zbyt młodzi by cierpieć
Wędrówkę ścieżką czystą i chwalebną
Zawsze trudniej było znieść twoja nie nasycona rządza , by dojść do perfekcji
Twe błędy powiększa
To ciekawość jest winna
Złu , przez które cierpisz
To niedobrze , gdy na głos serca jesteś głuchy
Koszmary będą nękać twą duszę i rozszarpią ci nerwy
Na strzępy
Nie ma wygranych.
Sam i zagubiony
Zmęczony uciekaniem
Z mym męstwem urażonym
Nie chciałem być taki bezceremonialny
Ale ogień płomieniem trzeba ugasić
Raz pozwoliłem sobie na ucieczkę
I prześladował mnie wstyd
Jeśli będę musiał zabić zrobię to i jeśli będę musiał
Zrobić to jeszcze raz
Zrobię to ale tu nie ma wygranych
Ale Jutro.
Podsycony nienawiścią ukrytą
Boi się zostać wyrzutkiem
Nie chce by ten sam los go spotkał
Dzisiejszy dzień wyrósł na tragediach
Którym nikt nie chce stawiać czoła
Koszmary ludzkości
Moralnie zhańbionej
Dzisiejsza noc jest przepełniona wściekłością
W powietrzu czuć gwałt
Bezwzględność dla dzieci
W domu i tak nikt nie dba o nie
Dzisiejszej nocy kładę głowę
Ale ciśnienie nie spada
Targa moją przytomnością
Zadowolone, gdy jestem opuszczony
Ale w jutrze widzę zmianę
Szansę na zbudowanie nowego
Na harcie ducha, na woli serca
I ideałach wyrosłych z prawdy
I jutro obudzę się i oddech zaczerpnę na nowo silny i dumny
Bo wiem, że z całych sił walczyłem, by marzenia moje żyły
Obietnica.
zło się jej boi więc ją skonfiskować muszę”
Ja też bałbym się zapału , którym rozum kieruje
Otwartego umysłu w czasach , gdy sezon na korupcję
Panuje
Obietnica , według nich
Szczera całkowicie
To zimna hipokryzja
Sztuczka , która ma cię uciszyć
Nigdy nie uwierzę w obietnicę
Od panów sztukmistrzów daną
Sztuczka nie wychodzi na tych
Którzy uczciwe serca mają
Jak możemy być wolni.
Wygląda bowiem na to , że jesteśmy kompletne ślepi
Myśląc , że jesteśmy sobie równi
Podczas , gdy Nelson Mandelagnije w więzieniu
Gdzie wybrzeża Howard Beach
Są pełne afrykańskich ciał
Gdzie ci , którzy chcą dożyć osiemnastki
Rwą się do zbrojnych sił
To jest tak zwany „dom odwagi”
Dlaczego nikt nie popiera nas
Kiedy widzą gliniarzy krętacza Rednecka
Pałujących bez przerwy nas
Założę się , że jakiś świr powie teraz , że rasista ze mnie
Jest
Widzę to po uśmiechu na twojej twarzy
Wtedy przypominam sobie George`a Jacksona , Huey
Newtona
I Geronimo , do diabła z Panią Wolność
Wolności potrzebne są okulary.
Tak jak Pani Sprawiedliwość stojąca z boku
Obie Panie są ślepe jak nietoperze
Błądzące w systemie
Sprawiedliwość uderzyła w Mutulu
Potyka się przy Geronimo Pratt
Ale przechodzi przez Olivera
I jego nieuczciwego wspólnika Ronniego
Sprawiedliwość przydusiła Mandelę
A Indianie źle zrozumieli wolność
Niewolnictwo było czasem nauki
Zapomnianym już bez wyroku
Podczas gdy Sprawiedliwość sieje zniszczenie
Wśród tych czarnych , którzy przeżyli
Jeśli ktoś naprawdę ceni życie
I bliski jest mu los ludzi
To zabrałby je obie do Pen Optical
I kupił po parze okularów
Godziny mijają.
I co byś powiedziała na nasze kochanie
Myślę o tym jak wychowujesz me dzieci
I co się z nimi stanie
Myślę jak byłem samotny
Zanim się zjawiłaś
Myślę o radości , którą poczułem
Kiedy powiedziałaś , że o mnie myślałaś
Jestem dumny z tego , że serce me jest tym ,
Które wybrałaś
Godziny mijają a amor płacze
Czekając na kolejne spotkanie
Dwie osoby z jednym życzeniem.
Żyć życiem pełnym miłości
Do Boga się modliły , by razem
W świetle gwiazd móc być
Ale ktoś inny wypowiedział życzenie
W tym samym czasie , tym samym oddechem
I choć życzenie miłości zostało spełnione
Tak samo się stało z urokiem rzuconym przez śmierć
Teraz wypowiadam życzenie
I pieczętuję je łzą i śmiechem
Moim życzeniem jest , by te dwie miłości
Złączyły się z powrotem
W szale namiętności.
W chwili uniesienia łączą siły swe
Słowa są tu zbędne , uczucia słyszane
Ciało ma kontrolę , słów nie słuch wcale
W tym właśnie momencie myślę o tobie
Wdzięczny za rozkosz dawaną mi
Każdy dzień z tobą jest jasny jak świt
A gdy noc się kończy silna więź się rodzi
W szale namiętności pocałunek twój w pamięci mam
Przypominam sobie twój dotyk i wiele dam
Za zapach , w który się ubierasz i głosu brzmienie
Tylko ciebie mogę wybrać
W namiętności szale
Widzę ciebie i mnie
W ekstazie bez końca!!!
Co ja widzę !
Że mamy okazję przeżyć ekstazę
Lecz chmury wątpliwości cię zaślepiły
I boisz się uczuć, które by nas zbliżyły
Wiem, że wcześniej ktoś zadał ci ból
Lecz nie jest to powód do odrzucania
Amora nasion do zasiania
I to uczucie ma prawo żyć więc dlaczego bronisz mu być
Zaniedbany kwiat zwiędnie , po prostu umrze gdy będzie sam
Ale uczciwość namiętność, szacunek wzajemny pozwoli nam dotknąć nieba bram
Więc proszę nie podążaj za wzrokiem lecz serca głosem
Uwierz we mnie choć nie ujrzysz tego co jest mrokiem
Uśmiech Kupidyna 2.
Moment ten krótko trwał
Przestało padać i słońce zaświeciło
A to Kupidyn promieniał
Łzy w oczach kupidyna
Deszcz bez przerwy lał
Choć przysiągłbym, że sprawiłaś
Że to kupidyn płakał
Jada
Fundamentem mej wizji miłości
Kiedy myślę o Czarnej Kobiecie- jaka powinna być
To widok twój pierwszy w mej głowie gości
Nigdy do końca nie zrozumiesz
Jak głęboko w sercu Ciebie mam
Martwię się, że się oddalimy
I że w końcu ciebie stracę
Dosięgam szczytów przy tobie bez seksu
Ty wszystko robisz z gracją królewską
Jesteś mym sercem w Ludzkiej postaci
Mą przyjaciółką niezastąpioną
Co mam jej do zaoferowania?
Niepowtarzalnie pięknej – chciałem znaleźć ją
I oczarować , by na zawsze
Moją była
I znalazłem ją – spełniała moje
Wszystkie marzenia lecz na jej twarzy
Nie było śladu zauroczenia ani zaciekawienia
Pomyślałem : „co mam jej do zaoferowania?”
Od łez oczy mam wilgotne i widok
Zmącony. W geście brawury
Obdarzam ją tym samym wzrokiem bez zainteresowania
Była tak piękna
Ale co mam jej do zaoferowania?
Kochanie podczas burzy.
W centrum pasji i chaosu
Przyjaźń prawdziwa , która nas łączyła
Trochę nam się zagubiła
W samym środku burzy
Deszcz zawsze mocniej pada
Ci , którzy koszmar ten przetrwają
Nauczą się miłości dawać dalej
Potem burz minęła
Morze przyjaźni ucichło
W mej pamięci na zawsze zostało
To podczas burzy kochanie
Genesis – odrodzenie mojego serca.
Nawet nikłego piosenki echa
Samotność codziennością mi była
I wtedy ty się pojawiłaś
W twoich oczach promienie gwiazd
Myślałem , że już nigdy tego nie poczuję
Ale tobie udało się do serca mego wejść
I ujrzeć we mnie przyjaciela
Nie mogłem uciec od magnetyzmu
Który czułem w pobliżu twym
A wszystkie zmartwienia dręczące mnie
Znikały nagle w dal
Ten dzień , gdy stałaś się mym przyjacielem
Był serca mego odrodzeniem
W ten dzień , gdy cię trzymałem
Wiedziałem już , że na miłość znów trafiłem
Moc uśmiechu.
Siła ognia może spalić
Siła wiatru może zmrozić
Siła umysłu może uczyć
Siła złości będzie drążyła
Aż nie rozedrze na pół
A siła uśmiechu
Zwłaszcza twojego , może uleczyć serca chłód
Dlaczego musicie być niewierni.
Nie słuchajcie swych serc samolubnych
One nie należą do zbyt rozumnych
Ich rolą was trzymać przy życiu jest
„Jak podłym być mogę tak
i pytać czy w sercu twym miejsce masz?”
Bo ludziska wciąż zakochują się
Zaraz jak tylko zmienią twarz
Może jestem okrutny lecz pomyśl choć chwilę
O sercach złamanych w ten czas
Połącz ja z przysięgami , które składałeś
I obietnicami , które złamałeś
Nie twierdzę , że kobiety są doskonałe
Przecież wiemy , że nie jest tak
Ale dlaczego musisz byś niewierny
Jeśli jej serce ciebie kocha tak!!!
1 marca – następny dzień po April.
Choć dostrzegam i dobre strony
Moje serce tak mocno zadrżało w posadach
A potem ból ustał
Arktyczny podmuch utworzył twierdzę
Barykadując me serce wrażliwe przed bólem
Nie dlatego , że miłości nie miałem
To dlatego , że naprawdę kochałem
Muszę iść dalej
Tak długo jak będę oddychać
Zapamiętam
„nas jako dwoje”
Łzy gwiazd.
Jak łzy poczęte z gwiazd
Pełne są światła i energii
Tylko z oddali widzianych
Dziś w nocy te łzy są
Bólem przepełnione lecz czuję też
Ulgę w sercu mym
Bo piętno jest odsłonięte
Niewierne i nie rozgrzeszone
Nie pozwolę by mogło tak trwać
Więc muszę niewinnym być
Już zawsze tylko dla niej
Żona na całe życie.
Tamtej nocy , byś żoną mą została
Nie na ten rok ani następny
Lecz całe życie mi oddała
Byś zechciała kiedy zgrzeszę
I zrozumiała kiedy upadnę
Że nie wspomnę o staniu w deszczu
Który spada tak ciężko jak grad
Nie jestem najlepszym facetem
Me sprawki czarujesz niż moc
Lecz serce dla przyszłej żony zawsze ma czystą moc
A to dla April.
Ledwie cię zmam
A tego co czuję nie umiem wyjaśnić
Dla April
Chciałbym cię widzieć od chwili
Odejścia do chwili kiedy wracasz
Moje obojętne zimnie serce ma w końcu tylko oczy
Dla April
Więc teraz stawiam wszystko co mam
By czuć tę radość którą przynosisz
Przyjmuję śmieszność
W zamian za słowa , które dostaję
To wszystko właśnie i jeszcze więcej zrobię
Dla April
Od pierwszego wejrzenia.
Bo serca doskonałe czeka spotkanie
Obojętne jak to się stanie bo serce nie kłamie
A jeśli targa tobą zwątpienie czeka cię miłe zaskoczenie
Wiem, że moje serce przedtem kłamało.
Lecz teraz mówi prawdę
O niewidzialnej więzi przyjaźni
Zrodzonej w tajemnicy
Mówię to ja i choć trudne się to wydaje
Przed Bogiem przysięgam , że prawdę oddaję
Jesteśmy przyjaciółmi na wieki
I kochać cię będę zawsze
Z całego serca
I
„ Ducha”
P.S. tylko nie zapominaj , że
jestem tu dla ciebie. Jesteś moim prawdziwym przyjacielem.
Elizabeth. Inna miłość.
I twoją duszą smagał wiatr
I przyszła ta niezbędna chwila
Gdy przyjaźń między nami się odnalazła
I odkryłaś celibat
Zapomniałaś też wtedy o mnie
I więź między nami stała się wspomnieniem
A teraz widzę , że to czułaś
Tę więź , która nas łączyła
Modlę się do Boga , żeby trwała
I nigdy więcej się nie zerwała
Miłość jest tylko skomplikowana.
O tym , co czuję
Proszę słowa o pomoc
Ale nie znajduję żadnego , by chociaż zacząć
Pewnie dlatego , że miłość jest tylko skomplikowana
Miłość
Jest
Tylko
Skomplikowana
Myślałem , że znam listę mego serca pragnień
Myślałem , że ugasiłem w sobie ten płomień
Myślałem , że chcę „ A”
Ale „ A” było zbyt mieszane z „ B”
I wtedy „ C” pogmatwało wszystko jeszcze bardziej
Więc „ A” mnie wyłączyło i „ B” poczuło się
Lepiej. „ C” jest smutne i samotne
A ja , ja myślałem , że miłość jest skomplikowana
Miłość
Jest
Tylko
Skomplikowana
W slangu: A – LSD , B – Amfetamina , C – Kokaina
Bez tytułu.
Wcina się , w serce
Rozmowy się kończą
Zanim się rozpoczną
Czy tego pragniesz?
Czy tego pragnę?
Czy tak
Musi być?
To nie zabawa
To miłość
Jednego trzeba zabawić
Innego miłować
Czuję jak pękają dwa serca ...
Czy tego pragniesz?
Czy tego pragnę?
Czy tak musi być?
Carmensita z Bronxu!
Pragnąłem cię więcej niż chciałem siebie
Pamiętam ostatnia myśl przed snem była o tobie
Pamiętam pierwsza myśl rano była o tobie
Od czasu kiedy cię uwielbiałem
Upłynęło sporo dni ale jeszcze do dziś są chwile
Gdy twój piękny uśmiech prowadzi mnie przez dzień
Słyszałem , że jesteś z innym i że się spodziewasz
Życzę ci szczęścia – on już je ma , bo może
Budzić się do ciebie każdego dnia
Do zobaczenia w niebie
Kiedy cię pocałuję.
Wkrótce zmęczysz się tą samotnością
Czas jeszcze nie wymazał twych ran
Więc uczucie swe pokazujesz zza szklanych ścian
Ale kiedy cię w końcu pocałuję
Zobaczysz że me serce naprawdę czuje
Zawsze i dzisiaj.
A co z dzisiejszym dniem
Świty staną się zmierzchami , lata przeminą
Czy będziesz mnie kochać tym samym uczuciem
Jeśli tak
Radujmy się i pławmy nieustającą przyjemnością
Jeśli nie
Oszczędź me serce dzisiaj ,
A zdążę wyzdrowieć przed wiecznością
A jeśli moje wątpliwości i pytania martwią cię ,
Nie miej pretensji do serca mego
Chciałem tylko wiedzieć ,
Czy będziesz kochać zawsze od dnia dzisiejszego
Miłość niewypowiedziana.
Czy jest słabsza bez imienia?
Czy zasługuje by być nienazwaną
Bo ja nie śmiem używać jej imienia
Czy znaczy to , że jestem okrutny i zimny
Jeśli zaprzeczam istnieniu świata mego zbawienia
Bo dałem jej świadomie rosnąć
Ludzie duszą się
Tym , czego nie rozumieją
Dlaczegóż nie mogę być tym znużony
I zabrać miłości tej człowiekowi
A co z miłością niewypowiedzianą
Nikt o niej nie wie
Ale ona trwa
I rośnie w sekrecie
Pierwsze wrażenie.
Nasze ścieżki się skrzyżowały i się spotkaliśmy
I wiedziałem od pierwszego wejrzenia
Że trudno mi cię będzie zapomnieć
Twoje oczy pierwsze zwróciły mą uwagę
Ale to duszący zapach pewności sprawił ,
Że nie mogłem się doczekać dotknięcia twych ust
Za głosem serca cię pocałowałem
I było tak jak się spodziewałem
I na chwilę zniknęło napięcie
Skrępowania i tremy pierwszej randki
I pierwszych wrażeń randki w ciemno
Pocałowaliśmy się jeszcze raz i poczułem namiętność
To amor nas pobłogosławił
Wspólny ból serca?
Któż mógł przypuszczać
Że byłaś tą , której
Tak rozpaczliwie szukałem
Mówisz tak samo , ale nie
Rozumiesz mych słów
Widzisz tak samo , ale twoja wizja
Jest zamazana naiwnością
To jest bariera która nas dzieli
Której nie mogę jeszcze przekroczyć
Tak wiele jest we mnie rzeczy , które
Mogłyby cię przestraszyć , więc
Z bólem serca żyję , gdyż nie możemy
W pełni doświadczyć tej miłości
A co z twoim bólem serca
Czy tak samo kłuje jak moje
Obojętnie dokąd idę , obojętnie na jak długo
Nigdy nie wyzdrowieję od tego wspólnego bólu serca
A ja nadal kocham cię.
Właściwie nie mam niczego
Oprócz marzenia o lepszym dniu
I twej pomocy w drogi znalezieniu
Jestem człowiekiem i wiem , że błądzić będę
Ale by cię zatrzymać na wszystko się zdobędę
Gdybym miał prawdziwość miłości mej dowodzić
Umarłbym z radością i czuwał nad tobą
Gdybyś wiedziała jak bardzo mi zależy
Miłość byś dostała , która się należy
Gdybyś stwierdziła , że miłość mogła minąć
Chciałbym umrzeć płacząc i wciąż kochając
Czarna kobieta.
I z miejsca widziałem
Że jesteś czysta
Tą siłą , którą w sobie masz
Chciałbym zamienić na śmiech smutki
Te których doświadczyłaś
Ta siła , która mnie przyciągnęła
Pozwoli dalej nam trwać
Moja ciemna strona będzie chciała cię zmienić
Lecz proszę walcz z tym całą duszą
To właśnie twoja siła utrzyma nas
Kiedy inni wokół nas się pokruszą
Jak pękają serca.
Obłudne śmiechy
I ludzie śniący z otwartymi oczyma
Samotne dzieci
Krzyki bez odpowiedzi
I dusze , które straciły nadzieję
I jeszcze jedno co łamie serca
Bajki , które się nie sprawdzają
I egoiści , którzy mnie okłamują
Egoiści , tacy jak ty
Gdyby bolało...
Wystarczy tylko
Zawołać bym był z tobą
Nim słuchawkę odwiesisz
Sama już nie będziesz
Razem nie grozi nam upadek
Bo nasza miłość pokona każdy upadek
Gdyby bolało ,
Wyciągnij po pomocną dłoń
A wszędzie wezmę cię
Moim oddechem napełnię ciebie
Bo bez ciebie radość kończy się
Życie wiódłbym w strugach deszczu
Więc wezwij gdy poczujesz ból
Najdroższa jedyna!!
Jak bardzo mi zależy
Tak często marzę
O uczuciach , którymi możemy się dzielić
Serce moje nigdy nie znało
Radości jaką mi dałaś
Tak jakby Bóg znał moje życzenie
I sprawił twoje urealnienie
Życie bym dał by móc cię objąć czy pocałować
Lub chociaż ujrzeć twą twarz
Drżę cały i dygoczę
A serce bije jak oszalałe
Nie czułbym tego gdybym dostawał
Pieniądze albo złoto
Modliłem się wypatrując odległych gwiazd
I ... jesteś oto
Nic nas nie rozdzieli.
Zapomnijmy o całym świecie
Przez chwilę rozkoszujmy się
Naszym wiecznym braterstwem
W głębi serca wiem
Że nie będzie dnia
W którym nie będę pamiętał
Chwil , które dzieliliśmy
Byłeś przyjacielem
A bycie moim przyjacielem
Ani łatwe ani modne jest
Bez względu na to jak popularny
Się staję ty pozostajesz
Moim bezinteresownym przyjacielem
Prawdziwie bezinteresownym
Czy myślałeś , że zapomnę
Czy przez myśl ci przemknęło
Że ciebie zlekceważę
Jeśli tak to zapamiętaj raz na zawsze
Nic nas nie rozdzieli
Czasami płaczę.
Płaczę, bo siebie tylko mam
Moje łzy są gorzkie i ciepłe
Pełne życia choć nieforemne
Płaczę, bo serce mam rozdarte
I już dalej iść nie mogę
Gdybym miał się komu zwierzyć
Płakałbym pośród mych przyjaciół drogich
Ale znasz kogoś, kto znalazłby tę chwilę
By pomóc tobie dalej iść
Świat pędzi i ominie cię raczej
Niż zatrzyma się, by spytać dlaczego płaczesz
To takie bolesne i smutne i czasami płaczę
A nikt się nie pyta o przyczynę
Wysoko w niebie.
Wysoko w niebie
Czeka z niecierpliwością na mnie i na ciebie
Na pobłogosławienie go miłością naszą
Cząstka mnie cząstka ciebie
I cząstka naszej miłości
Będzie chronić moje dziecko nienarodzone
Które gdzieś spokojnie gości
Czasami w marzeniach
Myślę jakie by było
Jakim przewodnikiem bym mu był
Kiedy sam drogi nie znam
Czy w bogactwie czy w ubóstwie urodzone
Miłości nie będzie pozbawione
Przyjmuję ten dar życia
Dany od boga na nieboskłonie
Życie widziane moimi oczyma.
Przestraszyłoby niejednego na śmierć
Bieda, morderstwa, przemoc
Ani chwili wytchnienia
Radość i zabawę ledwo dostrzec można
A są dla mnie jak skarb największy
Bo wiem, że muszę wracać
Do mego życia w biedzi
Ale wyśmiej mnie gdy powiem
Że moje serce nie będzie bić
Chyba, że me przeznaczenie
Napisze wreszcie zakończenie
Kiedy serce zamienia się w lód.
Twa dusza zamarza
Rozprzestrzenia się w tobie
Jak okrutna zaraza
Ściany, które od ziemi ledwo odstawały
Teraz mocne i wysokie
Nie grozi ci nienawiść / miłość, ból / radość
Do czasu, aż nie będziesz czuł wcale
Kiedy twe serce zamienia się w lód
Płacz dziecka nic dla ciebie nie znaczy
Martwe ciało trąci trywialnością
Matki zaniedbujące dzieci są codziennością
Samotność staje się dobrym znajomym
Śmierć upragnionym spokojem
Sen nigdy nie jest przyjemnością
Jeśli w ogóle jeszcze potrafisz spać
Ideały wyrzucasz, rozum wyłączasz
Po to by mieć pewność, że produkt się sprzeda
Nie rozumiesz tego co robię
Tylko czekasz, aż serce twe w lód się zamieni
Bez tytułu.
Nie zniosę niewoli
Gdzie mówią mi, że ma kultura nie ma bytności
Uschnę i umrę w nieświadomości
Ale moje wewnętrzne oko dostrzega inny ród
Panujących królów daleko stąd
Pośród bogatej i pełnej zieleni drzew
Pośród wspaniałych
Mężczyzn i kobiet równych sobie
Wojna przeminęła, świat żył w pokoju
Ale teraz, gdy budzę się do koszmaru
Spostrzegam, że jestem więźniem ubóstwa
Proszę obudź mnie kiedy będę wolny
Nie zniosę niewoli
Wolałbym raczej oślepnąć
Niż żyć bez wyrażania mych myśli
Wieczne opłakiwanie.
Dążę do tego, by osiągnąć wszystkie cele
I cały swój wolny czas poświęcę
Tym, za którymi tęsknię będę opłakiwać
Nie jestem doskonały
Jednak dążę do perfekcji
Nie jestem wielkim romantykiem
Jednak pragnę uczuć
Mój umysł wiecznie będzie wymyślać
Jak wykorzystać me talenty
I kiedy skończę nieważne kiedy
Będę chciał zrobić to jeszcze raz
Tylko dla sprawiedliwych.
Znam to , nie dasz sobie ze mną rady
*gorący oznacza , że jestem gorętszy od wosku świecy
*on to Roc to mój kumpel przy mikrofonie
*teksty pełne wiedzy , prawdy i zrozumienia
*hobby rapowanie jest moją jedyną rozrywką
*wycofać się musisz przejść kurację
*dlaczego bo nigdy nie skończę z prochami
*narkotyki nigdy bo stąd lepiej widać
*sex tylko z moją dziewczyną bo ją kocham
*dzieci niemożliwe zawsze używam gumy
*znudzony rzadko bo ciągle coś robię
*praca ech to należy do Dize`a
*Dize tak to mój D.J-jest najlepszy
*słowo ech on płaci mi za to , żebym to powiedział
*umysł jest czymś ,co rozwijam i cenię
*dziękuję proszę bardzo , a poza tym
cała przyjemność po mojej stronie
A w niej gwiazda błyszczy.
Drzemią ukryte tajemnice
W tym miejscu nikt nie śmie oddychać
W obawie przed wyrażaniem siebie
Zawsze tak było
Aż przyszła ona by zabłyszczeć
Iskierką niewinności i pytań
I dostała odpowiedź od ciemności
Nie tej zwykłej tylko tej milczącej
Która kradnie duszę i zabija umysł
Nie było współczucia
Dla rozkwitającej gwiazdy
Tylko wykorzystanie
I zazdrość
Nie widzieliście nadziei i położyliście kres
Nawet nie dostrzegliście w niej gwiazdy
Jeśli upadnę.
Potknę się , zwątpię i stracę duszę
Potwierdzi bez namysłu ten kto mnie znał
Że tak ciężkiego życia nikt nie miał
Bez ojca – bez pieniędzy – bezszans i przewodnika
Wewnętrzny głos mam za sternika
Jeśli powiedzie mnie źle i nie wygram
Na błędach się będę uczył i jeszcze raz się na to zdobędę
Czym jest to czego szukam.
Choć wiem , że muszę to jeszcze znaleźć
Me oczy zobaczyć tego nie mogą
Więc serce szukać ma po omacku
A jeśli przypadkiem uda się to znaleźć
Czy będę wiedział , że misja skończona?
Czy można dać odpowiedź
Zanim powstanie pytanie?
Tak jak nikt nie wie ,
Co kryje drugi brzeg ,
Czym jest to czego szukam
Dla mnie zagadką pozostanie
Strach w sercu człowieka.
Bo serce mężneme postawię
Od złamanego serca uciekam z obawą
Bojąc się oślepnąć nocą słabą
Wierzę , że strach ten każdy ma
Jeden nie rozumie , a drugi zna
Nie znajdziesz strachu w sercu płytkim
Bo serca płytkie na pół nie pękają
Lecz serca czułe , troską przepełnione
Wrażliwe na powietrza falowanie
Jeśli mam być uczciwy me kruche serce
Muszę dać
Być może radość w zamian dostanę
Być może oddasz rozdartą raną
Bóg.
Poprosiłem o przyjaciela , by pomógł mi znieść ból nikt nie przyszedł tylko ... Bóg
Kiedy powietrza mi było brak by wstać ze snu nikt nie mógł pomóc mi tylko ... Bóg
Gdy ujrzałem wszędzie smutek i szukałem odpowiedzi nikt mnie nie słyszał tylko ... Bóg
Więc kiedy ktoś pyta mnie dla kogo miłość bezinteresowną mam nikt do głowy nie przychodzi mi tylko ... Bóg
W odchłani samotności.
Myślę o swych prawdziwych pragnieniach
Szukam spokoju
Nie chcąc stracić duszy
Wciąż tęsknię za zrozumieniem
I od wszystkich oczekuję czacunku
Wcześniej nie wymaganego, czasami niebezpiecznego
I tego jedynie żałuję
Młode serca ze starą duszą
Jak spokój tu odnaleźć
Jak przebywać w odchłani samotności
Kiedy jest nas dwoje
Ale ten duet właśnie
Daje sposobność
Uczenia się i życia dwa razy szybciej
Od tych, którzy wybrali zwyczajność.
Róża która wyrosła na betonie.
Wbrew prawom natury nauczyła się chodzić nie mając nóg
Zabawne jest też to że marzeniom zawdzięcza
Umiejętność oddychania powietrzem
Niech żyje różą która z betonu wyrosła
I o którą nikt się nawet przez chwilę nie troszczył
środa, 16 marca 2011
Główne zasady stawiania celów
Cel musi być SZCZEGÓŁOWY
Cel musi być sformułowany tak, aby zawierał w swojej definicji jak najwięcej szczegółów. Należy unikać ogółów, które rozmywają cel. Im cel jest bardziej zbliżony do punktu tym lepiej. Gdyby wojsko mając jedną artylerię strzelało do celu znajdującego się na powierzchni kilku kilometrów kwadratowych, to efekt byłby mizerny. Gdy jednak będzie miało cel podany z dokładnością do kilku metrów, to prawdopodobieństwo trafienia jest ogromne. Tak też jest z naszymi celami. Musimy dokładnie określić co chcemy osiągnąć, jakie po drodze musimy przebyć etapy, jakie problemy możemy napotkać, co mamy za, a co przeciw. Dzięki temu możemy uświadomić sobie co tak naprawdę czeka nas po drodze do naszego celu i skutecznie z tej wiedzy korzystać.
Cel musi być MIERZALNY
Cel musi mieć jakieś metody, które pozwolą nam na zmierzenie na jakim etapie zdobywania celu jesteśmy lub czy już go osiągnęliśmy. Jeśli moim celem jest zarobienie kwoty X, to bardzo dobrym wskaźnikiem jest saldo konta. Jeśli postępy nie są mierzalne, cel nie zostanie osiągnięty lub nie będziemy w stanie stwierdzić czy osiągnęliśmy cel. Dlatego opracowując cel, musimy poświęcić czas na ustalenie właściwej metody pomiaru naszych postępów. Bardzo dobrym sposobem jest rozpisywanie celu na szereg malutkich etapów i samo ich odznaczanie jest dobrą metodą pomiaru.
Cel musi być ATRAKCYJNY/AMBITNY
Cel musi przyciągać Twoją uwagę. Realizowanie celów, które Cię nie pociągają jest drogą do frustracji. Jest to pierwszy powód, dla którego przestajemy realizować cel. Cel musi być wyzwaniem dla Ciebie. Cel, którego osiągnięcie nie wymaga od Ciebie większego zaangażowania niż zwykle, nie jest właściwie postawionym celem. Cel musi wzbudzać w Tobie chęć do działania, inaczej nici z realizacji.
Cel musi być REALIZOWALNY
Cel musi mieć możliwość realizacji. Chodzi o to, żeby na początku drogi nie stawiać celu, który nie ma szansy być zrealizowany. Tu już jest potrzebne doświadczenie w realizacji własnych celów. To my musimy wiedzieć, czy cel może być zrealizowany czy nie. Na początku naszej drogi możemy śmiało podpierać się celami innych ludzi, którzy już je osiągnęli – dzięki nim możemy stwierdzić, że skoro im się udało, to znaczy, że jest to do zrealizowania. Z czasem gdy wokół siebie nie będziecie mieli ludzi na odpowiednim poziomie stawianych celów, to będzie znak, że teraz to Wy wyznaczacie cele, na które patrzą inni. Na dobry początek dobrze jest zacząć od małych kroczków, z czasem możliwości znacznie się zwiększają co prowadzi do tego, że coraz większy zakres celów jest realizowalny.
Cel musi być TERMINOWY
Cel musi być twardo osadzony w czasie, czyli wszystko ma swoją datę zakończenia. Brak daty zakończenia realizacji prowadzi do ciągłego odkładania i zaprzestania realizacji.
Cel musi być NA PIŚMIE
Cel musisz zapisać na papierze, w komputerze, w telefonie, wszystko jedno. Jak Ci jest wygodnie. Tak aby w każdej chwili można było monitorować stan realizacji. To służy również do tego aby powiadomić jak największą liczbę osób o Twoim celu, dzięki czemu pojawi się niewidoczna presja ze strony otoczenia, która dodatkowo motywuje do działania.
Blog o prowadzeniu biznesu i rozwoju ludzi
Autorem artykułu jest Radek Kordziukiewicz
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Jesteś wyjątkowy!
Jak wynika z doświadczeń wielu ludzi na całym świecie, istnieje metoda, dzięki której Twoje życie może stać się lepsze w krótkim czasie.
Zmiany te mogą dotyczyć każdej dziedziny życia. Niezależnie od tego, czy chcesz poprawić swoje samopoczucie, poczucie własnej wartości, chcesz mieć więcej pieniędzy, pracę, którą lubisz czy dobry kontakt z otoczeniem. Możesz sam pomóc sobie w rozwiązaniu wszelkich problemów.
Okazuje się, że tak ogromną moc mają Twoje własne słowa. Nie wierzysz? A słyszałeś o afirmacjach? Pojęcie to oznacza ?zgodę, aprobatę?. Są to po prostu pozytywne zdania na temat danej osoby, które wypowiadane często i z pełnym zaangażowaniem pomagają podnieść samoocenę czy nawet rozwiązać problemy.
W tym wypadku nasza podświadomość odgrywa tu pewną rolę. Jeśli wypowiadasz pozytywne słowa na swój temat, podświadomie się z nimi utożsamiasz. W związku z czym zaczynasz w nie wierzyć i coś, co na początku było tylko wypowiadaną przez Ciebie kwestią, staje się faktem.
Wyobraź sobie, że wstajesz rano z łóżka. Podchodzisz do lustra i patrzysz na swoje odbicie. Fakt, pewnie nie jest ono rano zbyt pociągające;). Ale powiedz, co wtedy myślisz o sobie? Czy są to pozytywne słowa, czy myślisz raczej: ?O nie? znowu do pracy/szkoły? nic mi się nie chce, za oknem pada deszcz i jest zimno, a ja muszę wychodzić i robić coś, na co nie mam ochoty? A w ogóle to jestem brzydka, gruba i nic mi się nie udaje (styl Bridget Jones)? lub "Nikt mnie nie traktuje poważnie", "Znowu mam mnóstwo rzeczy do zrobienia, z niczym nie zdążę". Przykro czytać, prawda?
Wbrew pozorom słowa mają niezwykłą moc kreowania naszej rzeczywistości. Kiedy powtarzasz sobie ciągle, że masz pecha, nic Ci się nie udaje i wszystko co robisz jest porażką, wiedz, że na pewno tak właśnie będzie. Przytoczę tu pewien genialny w swojej prostocie cytat Henry'ego Forda:
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz - również masz rację.
Wynika z tego, że sam odpowiadasz za większość sytuacji, które Cię spotykają. Nie chodzi tu tylko o umiejętności, ale też o wspomnianego wcześniej notorycznego "pecha", bądź nieustanne "szczęście". Jeśli wiesz już, że sam tworzysz swoją rzeczywistość, zmień nastawienie!
Nie mów ciągle: "Nic z tego nie będzie, to nie wyjdzie, nic mi się nie udaje". Czy zamiast tego nie lepiej byłoby powiedzieć: "Na pewno mi się uda, zrobię to, wszystko będzie dobrze"? Uwierz w to, a życie stanie się po prostu łatwiejsze.
Afirmacje mogą Ci w tym pomóc.
Przypomnij sobie jeszcze raz sytuację kiedy wstajesz z łóżka. Wyobraź sobie, że wstajesz, podchodzisz do lustra, patrzysz w swoje odbicie i myślisz sobie ?Wyglądam wspaniale, czeka mnie dziś dobry dzień, poradzę sobie z każdą sytuacją?. Uśmiechaj się do siebie. Uśmiechaj się do ludzi. Dziel się dobrem z innymi.
Uwierz mi, że wspaniale jest usłyszeć od kogoś: "Ty zawsze jesteś pozytywnie nastawiona/y do wszystkiego", "Z Tobą wszystko wydaje się prostsze", "Jak Ty to robisz, że niczym się nie przejmujesz, nie narzekasz"?. Po prostu nie chcę tracić energii na zamartwianie się sytuacjami, które w rzeczywistości są błahostkami. Świat jest piękny i moim zdaniem szkoda czasu i energii na nieustanne dostrzeganie problemów.
--Anna Wójcik
www.annawojcik.pl